Tynkarze...
27.06.2018
Pierwszy dzień obecności tynkarzy sprawił, że zacząłem tęsknić za ekipą, która stawiała więźbę... Kolejna firma, która wchodzi na budowę i na dzień dobry muszę ich... naprostować. Ale od początku.. przyjeżdżam po pracy na budowę – bo podobno tynkarze od samego rana pracują. Stoją dwa samochody, porozstawiane narzędzia. Wchodzę do środka i widzę, że zaczęli, bo ściany częściowo zagruntowane, sufity również, podłoga zapaćkana gruntem i wodą. I coś smierdzi jak nie wiem... Mam wrażenie, że czuję dym i coś trzaska...
Wchodzę na poddasze, a tam... tadadam!
Genialny pomysł! Po co siedzieć na dworze, przy ładnej pogodzie, jak można rozpalić sobie grilla na poddaszu!
Poprosiłem żeby wszystko zabrali na dwór i żebym ich więcej nie widział na poddaszu w jakimkolwiek celu, a już na pewno nie z otwartym ogniem. Zapowiedziałem, że widzimy się jutro o tej samej porze, ale - mam nadzieję - `w innych okolicznościach.
Ah, no i jeszcze zdjęcia: