15.09.2017
Zaczynają się schody - dosłownie... Przyjechał KB i poprosił o projekt schodów.
Dzwonię więc do majstra i proszę żeby podjechał na budowę i dostarczył projekt (w końcu mieszka 5km od budowy).
Majster: Ale o co chodzi?
Inwestor: Kierownik budowy prosi o projekt na podstawie którego buduje Pan schody.
M: Panie, ja schody robię od prawie 40 lat i nigdy nie robiłem projektów.
I: (?)
Nie będę przytaczał całości rozmowy, ale wyglądało to mniej więcej tak: KB chce projekt, inaczej nie pozwoli zalewać betonem.
Ja - potrzebuję zalewać wieniec wraz ze szczelinami między płytami i schodami jednocześnie. Blokada od KB blokuje mi więc całosć prac.
Majster - twierdzi, że zrobił mięso schodów czyli płytę betonową grubą na 14cm i bez projektu jest pewien, że schody wytrzymają i nic im nie będzie.
KB mierzy "mięso" i mówi, że jest go tylko 10cm, a to stanowczo za mało i te schody popękają. Poza tym ma uwagi co do zbrojenia - nieprawidłowo podparte, źle przewiązane i niewzmocnione u dołu biegu.
Ja - jestem przekonany, że to kierownik ma rację i pluję sobie w twarz, że wziąłem kogoś z polecenia, a nie trzymałem się swoich zasad... No sami zobaczcie - co jest bardziej logiczne - mierzenie na czerwono, jak KB - czyli prostopadle do płyty schodów, czy mierzenie na fioletowo - jak Majster, prostopadle do podłogi? Przecież powinno sie mierzyć w najchudszym miejscu...
Tak czy inaczej, potrzebuję projektu - i to na gwałt.
Sprawdzam projekt budynku - zapisane jest, że schody są opcjonalne - drewniane - chowane w suficie. Eh..
Wysyłam więc maila do Projektanta budynku z prośbą o "doprojektowanie" betonowych schodów.
Wieczorem otrzymuję maila - "Ws schodów odpowiem wieczorem."
Siedzę jak na szpilkach.