Pierwsze bloczki Ytonga i opowiastka o tym co chci
31.05.2017
Cofnijmy się w czasie do dnia matki. Odwiedzam hurtownię materiałów budowlanych, by skontrolować stan WZ i wpłat. Mimochodem jestem świadkiem rozmowy, w której sprzedawca tłumaczy klientce, że nie ma na rynku "nawet suporeksu, bo wszystko z fabryki schodzi od razu na dostawy do klientów zamawiających towar 3-4 tygodnie temu".
Zadowolony z siebie myślę sobie - dobrze, że zamówiłem swoją partię 2 miesiące temu, gdy ceny były ok. 20% niższe, a dostępność pełna.
Nadchodzi moja kolej, rozmawiam ze sprzedawcą i słyszę: "Aaa, tak, tak kojarzę. Ja tu dla pana mam ten duży Ytong, ile pan go potrzebuje? No jest, na placu, czeka."
A ten 11,5cm też pan ma?
"Tak mam. Chociaż, pan go potrzebuje sporo, nie wiem czy tyle się znajdzie. Sam pan rozumie, trafił sie klient, kuzyn szwagra i pilnie potrzebował i sprzedałem mu, bo to okazja, a sam pan rozumie jak to z rodziną."
Nie ma sprawy, proszę tylko zorganizować dla mnie całość, gdy z tygodniowym wyprzedzeniem zadzwonię, że potrzebuję całego Ytonga.
"No ale fabryka w Powodowie przestała dostarczać i nie wiem kiedy coś będzie"
Wiem pan co mnie to interesuje?
"Ja rozumiem, zrobię co trzeba żeby był dla pana ten Ytong"
I znów jest 31 maja i telefon: "Wie pan co, ja panu zorganizowałem na nasz koszt dowóz z zakładu w Pile tego Ytonga, ale przywiozą go już dziś. Proszę przyjąc dostawę, bo oni sporo kilometrów do pana jadą specjalnie z 7 paletami"
No cóż skromne 100km więcej do pokonania, ale kto sprzedaje czyjś towar, ten nie zawsze zyskuje:D
A ja stałem się dumnym posiadaczem kilku palet ofoliowanych na żółto.